Fioletowy szlam, że nikt nie wie, co zabiera norweskie fiordy

Od lata na półkuli północnej norwescy rybacy i żeglarze natrafili na bardzo dziwny element na wodach, które kąpią wybrzeże tego kraju. Jest to rodzaj fioletowej mazi, która rozprzestrzenia się przez skandynawskie fiordy, ale jak dotąd nikt nie wie dokładnie, co to jest.

Według doniesień, tekstura tego materiału jest podobna do gęstego syropu, który zgromadził się w blokach pokrywających miliony metrów sześciennych wody przybrzeżnej, zwłaszcza w północnym Fiordu Lyngen. Oprócz dziwnego wyglądu to dziwne zjawisko spowodowało problemy dla norweskich rybaków, którzy używają sonaru do lokalizowania ryb na pełnym morzu.

Ponieważ błoto unosi się w każdym miejscu, nie można ustalić położenia szkół, a prawie wszystko, co wchodzi we włok, jest bardziej smukłe. Materiał jest już analizowany w laboratorium, ale jak dotąd nie udzielono jednoznacznej odpowiedzi na to, co to jest i skąd pochodzi. Roger Larsen, profesor nadzwyczajny na Uniwersytecie w Tromsø, mówi, że jest całkowicie przekonany, że fioletowa lepkość to coś, czego nigdy wcześniej nie widziano.

Najbardziej rozpowszechnioną jak dotąd teorią jest to, że szlam jest w rzeczywistości kruszącymi się resztkami grzebieniowych meduz, gatunkiem powszechnym na fiordach, ale nikt nie jest w stanie wyjaśnić, co mogło zabić tak wiele okazów tego gatunku. A jeśli to prawda, co sprawiłoby, że tak wielu z nich zebrałoby się na raz? Naukowcy, którzy zbadali ten region, odkryli białe galaretowate stworzenie, które nie ma macek - być może gatunku jeszcze nie skatalogowanego - ale jeszcze nie wiadomo, czy miało to związek z fioletowym odciekiem, czy nie.

Jak myślisz, co to za różowy szlam, który wyrósł u wybrzeży Norwegii? Skomentuj Mega Curious Forum