Czy słyszałeś o zjadaczach grzechu?

W dawnych czasach bardzo często ksiądz był wzywany na łoże śmierci, aby mógł otrzymać namaszczenie, aby jego przejście do domu Bożego przebiegało płynniej.

W średniowieczu podobną metodę zastosowano również w ten sposób, ale nie przez kapłana, ale przez „zjadacza grzechu” lub zjadacza grzechu. Ponadto rytuał został wykonany krótko po śmierci, podczas gdy ekstremalne namaszczenie przeprowadzono na ostatnich oddechach pacjenta.

Przekazywanie dusz

Od tego czasu - najczęściej w miejscach kultu religijnego w Anglii, Szkocji i Walii - dusza zmarłego miała niewielką pomoc tego specjalisty w przeprowadzce do królestwa niebieskiego. Ale dlaczego „pożeracz grzechów”? Cóż, nazwa naprawdę ma związek z jedzeniem, ale w symboliczny sposób złe czyny zmarłego.

Bez powiązań z żadnym kościołem zjadacz grzechów odwiedził ciało zmarłego i zjadł kawałek chleba, który został umieszczony na piersi zwłok. Ta postawa symbolicznie rozgrzeszyła wszystkie niewyznane grzechy umarłych i, zgodnie ze starożytnymi wierzeniami, przyspieszyła jego drogę do nieba.

Jednak we wcześniejszych czasach ceremonię odprawiano tylko w przypadkach, gdy śmierć była nagła, a ostatnie wyznanie umierającego nie zostało złożone księdzu. Czasy później zjadacz grzechów został wezwany nawet po naturalnej śmierci, aby powstrzymać duszę przed wędrowaniem po ziemi jak duch.

Chleb grzechów

Shutterstock

Dla ludzi w tych miejscach kawałek na piersi zmarłego służył do pochłaniania grzechów zmarłego, który nie miał czasu wyznać go księdzu. To było tak, jakby chleb usunął wszystkie „wady” życia. Czasami rytuałom towarzyszyło wino lub piwo - prawdopodobnie w zależności od wielkości grzechów umarłych potrzebne było coś, co pomogłoby zejść chlebowi.

Starożytni wierzyli, że kiedy zjadacz grzechów zjadł chleb, zjadał również grzechy umarłych, biorąc na siebie swoje ziemskie czyny i uwalniając swego ducha, aby poszedł do nieba.

Nic dziwnego, że ci zjadacze grzechów nie zostali zaakceptowani przez kościół. Chociaż ich funkcja była korzystna (przynajmniej dla spokoju członków rodziny zmarłego), zostali oni również zepchnięci do najniższej kasty społecznej. Większość z nich była biedna i prawie nic nie otrzymała za swoje usługi.

Wielu było nawet żebrakami, próbującymi przetrwać wśród otaczającego ich piętna. Ludzie wierzyli, że zjadacze absorbowali grzechy zmarłych, którym pomogli, z każdą ocaloną duszą stawali się coraz bardziej zdeprawowani. Byłaby to niesprawiedliwość, prawda?

Ostatni pożeracz

Tradycje zjadania grzechów mają swoje korzenie w średniowieczu, ale zwyczaj ten umarł niewiele ponad sto lat temu. Uważa się, że ostatnim pożeraczem grzechów, który pracował w Anglii, był człowiek o nazwisku Richard Munslow, który zmarł w 1906 roku.

Pomimo idei, że większość zjadaczy grzechów nie była związana z żadnym ekumenicznym bytem, ​​człowiek ten został pochowany na cmentarzu Kościoła Ratlinghope w Shropshire.

Według zapisów wierzono, że stał się on pożeraczem grzechów po śmierci wszystkich trzech swoich dzieci, które w tym czasie zostały zarażone krztuścem. W przeciwieństwie do większości tradycyjnych zjadaczy grzechów, nie był żebrakiem ani zdegradowanym przez społeczeństwo, ponieważ pracował również jako rolnik.