Osobiste świadectwo: Alzheimer nauczył mnie, że miłość nie wychodzi

Kiedy byłem dzieckiem, strasznie bałam się deszczu, a kiedy padał deszcz, uspokoiło mnie tylko jedno. Po odkryciu, co było moim największym czynnikiem uspokajającym, wystarczyło, że kilka kropel zaczęło spadać i wkrótce podniosłem słuchawkę i zadzwoniłem do babci. Z całą cierpliwością na świecie powiedziała mi, że deszcz jest ważny dla uprawy truskawek.

Do dziś używam maleńkiej wersji mojego ulubionego owocu. Właścicielka rynku, moja babcia wcześnie pokazała mi, że natura jest, poza tym, że jest absurdalnie piękna, wystarczająco magiczna, aby ziarno wyrosło w coś zdrowego i pysznego. Miała ogromny dziedziniec, na którym sadziła wszystko, co sprzedała, a kiedy tam dotarłem, poszliśmy i zebraliśmy dwie truskawki, które później stały się deserem.

Posiadanie tego rodzaju pamięci sprawia mi ogromną radość. Życie z dziadkami musi być jakimś szczęściem. A moje szczęście, nawet nie wiedziałem, że kiedyś będzie jeszcze większe.

Archiwum osobiste

Kiedy miałem około 13 lat, zobaczyłem, że ta sama babcia, która napełniła mnie miłością, odkąd się spotkałem, nagle zaczęła się agresywnie opowiadać absurdalne historie. Pewnego dnia z przerażeniem opowiedziała nam o 40 aligatorach, które widziała na swoim podwórku. Z drugiej strony powiedział, że o świcie przeszła przed jego domem procesja, a wszyscy modlili się po polsku.

Wczesne oznaki choroby Alzheimera są często postrzegane jako „stare rzeczy” dzięki błędnemu przekonaniu, że starzenie się oznacza „upadek”. Mój dziadek nerwowo próbował wyjaśnić swojej babci, że się myliła, co tylko spowodowało więcej zamieszania.

Ponieważ zdrowie dziadka się pogarszało, matka postanowiła, pomimo ich życzeń, zabrać je do naszego domu. I nagle zreorganizowaliśmy całą strukturę rodziny, aby osiedliło się dwóch wybitnych nowych mieszkańców. Rozpoczęło się jedno z najpiękniejszych doświadczeń naszego życia.

Do tej pory babcia ledwo rozpoznała moją matkę. Wiedziała tylko, kim był mój dziadek. Byłem zazdrosny, gdy zobaczyłem, że podoba mi się mój stary człowiek. To było zbyt dziwne, aby to zobaczyć, i na początku próbowaliśmy jej wytłumaczyć, że jestem jej wnuczką. Potem dowiedzieliśmy się, że kto musiał coś zrozumieć, to my, a nie ona.

Babcia nie została tak, ponieważ chciała. Nie działała agresywnie, ponieważ nie lubiła swojej rodziny - wyobraź sobie! Okazuje się, że nagle zaczęła mieć złudzenia i traciła pamięć. Nie ma sposobu, aby ktoś dobrze zareagował na taką sytuację, spójrzmy prawdzie w oczy.

A potem zmarł dziadek. Wstał w nocy, aby pójść do łazienki i miał zatrzymanie krążeniowo-oddechowe. Zmarł, zanim przyjechała karetka. Na pogrzebie Babka zapłakała, stanęła przy trumnie, modliła się i zrozumiała, co się dzieje. Jednak następnego dnia zapytała, gdzie jest Theodoro. Wyjaśniłem, że zmarł dzień wcześniej i oczywiście proces żałoby zaczął się od nowa.

Wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że nie byłoby sensu przynosić jej tego wspomnienia każdego dnia. Odtąd, kiedy zapytała o Theodoro, powiedzielibyśmy, że jedzie do pracy. I tak było przez prawie dziesięć lat, odkąd pytała o niego każdego dnia.

Późne popołudnia były trudne. Dzień się kończył i babcia zaczynała chcieć wracać do domu. Nie było sensu próbować przekonać ją, że to był jej nowy dom. W rzeczywistości naszym zmartwieniem było zamknięcie bram, aby nie uciekła - gdy raz wyjdzie bez nikogo i pójdzie sama do rogu domu z dowodem osobistym w dłoni, mówiąc, że pojedzie autobusem.

Na początku byłam smutna, kiedy spokojnie myślałam o sytuacji babci. Włożyłem się w jej buty i nieuchronnie zastanawiałem się, jak okropne powinno być życie nosiciela Alzheimera. Na szczęście moja matka nie pozwoliła nam poczuć litości ani strachu. Zamiast tego poradziła nam, abyśmy wkroczyli w „żart” babci i stawili czoła sytuacji z dobrym humorem i czułością. Udało się więcej niż dobrze.

Kilka dni po śmierci dziadka babcia w końcu znalazła lalkę, która leżała na łóżku mojej matki. Szybko wzięła lalkę w ramiona i zapytała, kto zostawił tam to dziecko w spokoju. Nietrudno było zrozumieć, że w tym momencie nawiązała nowe uczuciowe połączenie i że nie ma w tym nic złego.

Matka zachęciła babcię do opieki nad lalką, a od tego czasu kupiła nawet ubrania i akcesoria dla babci. Na przykład, kiedy poszliśmy na rynek, babcia i dziecko też poszłyby. I wszyscy przestali rozmawiać z nią, która z dumą opowiedziała o ostatnich osiągnięciach dziecka.

Każdego dnia dziecko miało imię. To chyba Daiana trzy razy, a potem zrozumiałem, że nasza pamięć afektywna wykracza poza rozpoznawane twarze i imiona. W czasach, gdy dziecko nazywało się Daiana, wiedziałem, że w jakiś sposób ta sama babcia, która sprawiła, że ​​straciłem lęk przed deszczem, była przede mną i teraz próbowała zająć się innym dzieckiem.

Po powrocie do domu zrozumieliśmy, że najlepszym sposobem na to jest dobry nastrój. Kiedy zobaczyła, że ​​ktoś się denerwuje lub płacze, jej babcia też była zdenerwowana, niespokojna, dlatego zadbaliśmy o to, by w miarę możliwości czuła tylko nasze pozytywne energie.

Dom, w którym wtedy mieszkaliśmy, miał cztery pokoje, które były wyżej - istniała szczelina oddzielająca resztę domu i aby dostać się do kuchni, musieliśmy zejść po około pięciu schodach. Mój pokój znajdował się obok pokoju babci, ale według niej każdy pokój był rodzajem domu.

Każdego dnia, gdy przy biurku pracowała w szkole, zapukała do drzwi mojej sypialni, usprawiedliwiała się i pytała, czy mogłaby wejść. Odpowiedziałbym: „Ależ oczywiście, sąsiedzie!”, A ona ceremonialnie weszła i usiadła na moim łóżku. Czasami myślałem, że mój komputer jest maszyną do szycia i przynosiłem prześcieradła do szycia. A potem przekazałem pasek arkuszy na klawiaturze komputera, jak podczas szycia, i podałem go jej, która zawsze zastanawiała się, ile kosztuje ta usługa.

Miała pewną potrzebę radzenia sobie z pieniędzmi i liczbami. Ponieważ przez całe życie był sprzedawcą, często robił matematykę i często obchodził się z pieniędzmi. A potem moja matka kupiła pakiety zabawkowych pieniędzy, które stopniowo jej dawaliśmy. Czasami spędzałem godziny na liczeniu rachunków i dobrze płaciłem za paski blachy, które dla niej wykonałem.

W 2005 r. Przeszła bez przesady około 10 udarów (udar lub „udar”, jak to jest powszechnie znane) i kilkakrotnie wymagała hospitalizacji. Po powrocie do domu przez długi czas była przykuta do łóżka, niezdolna do chodzenia, i odtąd jej mowa była coraz bardziej zagrożona.

Potem zaczęła nosić pieluchy i polegała na wózku inwalidzkim. Wściekła się, kiedy zmienialiśmy pieluchy - łatwo to zrozumieć: dla niej dwoje ludzi od czasu do czasu zdejmowało ubranie - kto też nie byłby zirytowany? Uderzyła nas i wypowiedziała przekleństwa Homerica, kiedy zmienialiśmy jej pieluchy. Najlepszy sposób, aby sobie z tym poradzić? Pozwalając jej walczyć. Potem napełnilibyśmy ją pocałunkami i uściskami, które zawsze były odwzajemniane.

Kolejna ciekawa rzecz: w bardzo rzadkich sytuacjach miała kilka chwil jasności i na przykład zapamiętała imię mojej matki. Na moje 21 urodziny w 2008 roku moja mama poszła do piekarni, a ja zostałem z babcią w kuchni. Pochyliłem się do niej, która siedziała i powiedziałem: „Babciu, to są moje urodziny, wiesz o tym?” A ona zaczęła śpiewać: „Wszystkiego najlepszego dla ciebie”. Wstrząśnięty uśmiechnąłem się i jednocześnie płakałem. Przytuliłem ją mocno i powiedziałem jej do ucha, że ​​bardzo ją kocham, na co odpowiedziała: „Ja też cię kocham”. Nie trzeba dodawać, że był to najlepszy prezent, jaki mogłem otrzymać.

Kiedy przeprowadziłem się do Kurytyby, absurdalnie tęskniłem za babcią. Naprawdę za mną tęskniła, tak trudna do zmierzenia i wyjaśnienia, a kiedy nadszedł weekend i wróciłem do domu, widok mojego malucha był najlepszą rzeczą na świecie.

W miarę postępu choroby stawała się coraz cieńsza. Moja matka wiedziała, że ​​babcia zawsze lubiła jeść dużo owoców i warzyw, i zaczęliśmy przygotowywać dla niemowląt posiłki z suplementami i owocami, które zawsze kochała. Kiedy byłam dzieckiem, a ona zabierała mnie na podwórko, by zbierać truskawki, widziałem sympatię do rzeczy, które pochodziły z ziemi. Nigdy nie wybrała owoców ani warzyw, nie mówiąc „patrz, jak pięknie”. I upewniliśmy się, że nadal będzie jeść zdrowo. Czasami jadła tylko wtedy, gdy widziała, że ​​dziecko też jest karmione, więc udawaliśmy, że często je karmimy.

Kiedy wróciłem do domu po studiach, moja matka przeprowadziła się do małego, dwupokojowego mieszkania. A potem dzieliłem pokój z babcią. W tym czasie leżała w łóżku i na fotelu, który postawiliśmy przy łóżku. Podnosiliśmy ją na kolana, żeby ją poruszyć, a nocą przesuwaliśmy ją co dwie godziny.

Spałam w tym samym łóżku co ona i budziłam się każdego dnia, gdy ona mnie obejmowała i głaskała mnie po głowie, jakbym była jej lalką. Często był zły, kiedy wycieraliśmy jego twarz z łóżka na śniadanie. Mimo całej swojej odwagi, zaraz po śniadaniu, kiedy przytuliliśmy ją i napełniliśmy pocałunkami, odwzajemniła uczucie i zaczęła się uśmiechać.

W miarę jak stawała się coraz bardziej wyniszczona, zmieniliśmy lalkę na mniejszą i lżejszą, ponieważ nawet nie mogąc stać, zadbała o swoją „małą córeczkę”. Również w tym czasie zaczęła nazywać moją matkę, swoją córkę, również „mamusią”. Jeśli matce to obchodzi, babcia po raz kolejny miała rację.

Pewnego słonecznego i pięknego niedzielnego poranka w październiku 2011 r. Babcia postanowiła wyjechać. Pozostawił po sobie wielką tęsknotę i pustkę, która, jak wiemy, nigdy się nie wypełni. Od tego czasu moja matka odwiedza kobiety, które z tego czy innego powodu czują się samotne na tym etapie życia. Chodzę z nią, kiedy tylko mogę, i jestem zakochany w tych nowych dziadkach, którzy dali mi życie.

Wiele osób skrzywiło się, gdy dowiedziały się, że zmieniamy pieluchę mojej babci. W rzeczywistości sika i kupa dla dorosłych nie są najśmieszniejsze na świecie, ale jeszcze gorzej jest, że ktoś czuje się niezdolny do zaspokojenia własnych potrzeb bez pomocy, więc nasza ofiara była minimalna przy jej cierpieniu. I w razie potrzeby wymieniłbym milion innych pieluszek.

Przez lata, kiedy mieszkała w łóżku, dołożyliśmy wszelkich starań. Nigdy nie miała odleżyn, które są powszechnymi ranami obłożnie chorych. Moja matka w absurdalny sposób opiekowała się babcią: co godzinę podawała kremy, robiła witaminy, zmieniała babcię, kąpała się i oczywiście pozostawiła swoje prywatne życie za kulisami.

Dla mojej mamy minęło prawie dziewięć lat, nie mogąc nawet wejść na rynek, nie licząc na to, że ktoś zajmie się babcią. Na przykład, kiedy musiała podróżować, to ja zostałem z babcią. Dlatego nigdy nie zaskoczyło mnie, że moja babcia nazwała ją „Mamą”.

Choroba Alzheimera zmienia strukturę rodziny z dnia na dzień i zmusza nas do zmiany życia, nawet z filozoficznego i duchowego punktu widzenia. Moja babcia wiele nas nauczyła każdego dnia. I tym razem najbardziej nauczyłem się w tym czasie doceniać moją rodzinę i rozumieć, że miłość, jako najpotężniejsza z sił, utkwiła w nas, nawet gdy pamięć zanika.

Dzisiaj mam 28 lat i deszcz już mnie nie przeraża. Truskawkowe Ciastko to mój ulubiony owoc, a moja matka, kobieta mojego życia, mój najlepszy przykład. Nie ma dnia, w którym idę, nie mówiąc mamie, jak bardzo ją kocham. A ponieważ powiedziałem i pokazałem miłość mojej babci, kiedy odpoczęła, pozostało mi uczucie, że nauczyłem się tego, czego musiałem się od niej nauczyć. Czy jest coś piękniejszego niż uczenie się czegoś nowego? Z moją babcią Heleną nauczyłem się, że deszcz jest konieczny, że wszystko przemija, a miłość jest częścią tego, czym jesteśmy, a nie tego, co pamiętamy.

Tekst pierwotnie opublikowany 21/09/2015